Dobre miejsce na nocleg | Rodzina bez granic


Rodzina Bez Granic

 podróżującarodzina

wiadomości

Likes

Dobre miejsce na nocleg

The right place to stop

No to już wiecie JAK śpimy w naszym aucie. Czas na kolejne pytanie: GDZIE śpimy? Ciągle ktoś nas o to pyta: jak wybrać odpowiednie miejsce na nocleg w samochodzie. No to już odpowiadam!

Ale jeszcze najpierw chciałam Wam bardzo podziękować za to pytanie. Żeby przygotować ten wpis, prze-oglądałam zdjęcia z naszych ostatnich 3 lat i to był naprawdę cudny wieczór. Kuuuuuurczę, ileż pięknych momentów za nami! Wszystkie te miejsca, poranki, wieczory, noce, ah!

A więc po tym, jak już wiecie JAK śpimy, czas na: gdzie śpimy podczas naszych podróży? Jak wybieramy odpowiednie ku temu miejsce?

Watching the sunset on the roof
Ważne jest też, żeby widok był dobry!

Zazwyczaj spędzamy tylko jedną noc w kolejnym miejscu. I trzymamy się jednej głównej zasady: staramy się znaleźć odpowiednie miejsce na nocleg jeszcze przed zachodem słońca. Żeby mieć większą pewność, że miejsce jest ładniusie, bezpieczne, powierzchnia w miarę równa (żebyśmy na siebie wzajemnie nie zjeżdżali w nocy). Bardzo często wybieramy miejsce nad jakąś wodą: morzem, jeziorem czy rzeką – żeby mieć dostęp do źródła wody do gotowania, zmywania, prania czy kąpieli.
Problem z zachodem słońca jest taki, że w różnych częściach świata nadchodzi on w różnym momencie, i tak w czasie naszej podróży wokół Morza Czarnego mieliśmy nawet do 21.00 czas na szukanie fajnego miejsca, natomiast w Ameryce Środkowej robiło się ciemno już nawet koło 17.00. To daje nawet 5 godzin mniej dziennie na odkrywanie świata!

Kolejna ważna kwestia: czy jesteśmy w kraju bezpiecznym, czy takim średnio? To istotne pytanie i z odpowiedzią na nie łączy się nasz sposób nocowania.
1. W Unii, na Bałkanach czy na Kaukazie – czujemy się zawsze bezpiecznie i szukamy po prostu pięknego miejsca do spania, czasem ukrytego za górką, w lesie, na klifie, daleko od ludzi, żeby pobyć samemu, niezależnie.
2. W Ameryce Środkowej – wiadomo było od początku, że musimy być bardziej ostrożni, szczególnie nocami, szczególnie w niektórych zakątkach (jak stolica, albo rejony przy wschodniej granicy). I że będziemy pytać mieszkańców: o podpowiedzi i pozwolenie na nocleg.

No więc opcje są dwie:
opcja 1. jedziemy, decydujemy, że tak tak, już czas rozbijać obozowisko, rozglądamy się wkoło, patrzymy na mapę (czy jakaś rzeczka czy jeziorko), a potem to już tylko intuicja: skręcamy w tę drogę, a może jeszcze troszkę pod górkę i wtedy skręt? Zazwyczaj pojawia się kilka możliwości, zazwyczaj nasze intuicje się pokrywają. Czasami znajdujemy takie „ok miejsce” i wtedy robimy 10-minutowy deal: jedziemy i szukamy przez 10 minut, a jeśli nic lepszego się nie pojawi, wracamy do „ok miejsca”.

Jak już mamy miejsce – parkujemy auto w dobrą stronę: żeby widok rano był piękny, żeby było względnie równo, żeby było w cieniu (jeśli jest gorąco), żeby było w słońcu (jeśli jest zimno).

opcja 2. jedziemy, decydujemy, że tak tak, już czas rozbijać obozowisko. Zatrzymujemy się przy pierwszych, wzbudzających zaufanie, ludziach (może to być grupa kobiet, rodzina, albo jakiś szefu wioski) i zaczynamy rozmowę: „hello, jesteśmy blablabla, podróżujemy z naszymi dziećmi (zawsze dobrze pokazać owe dzieci, dać się ludziom do nich uśmiechnąć, czy z nimi pobawić), zazwyczaj śpimy w naszym aucie, jedyne to, czego nam potrzeba, to miejsce, żeby nasze auto zaparkować, czy jest tu może w okolicy takie miejsce? czy nie będzie wam przeszkadzało..? itd. itd“.
Ten cały akapit jest oczywiście możliwy, jeśli mamy z kimś wspólny język. Robi się trudniej, jeśli rozmówcy mówią tylko w języku Majów na przykład, i nikt w okolicy nie zna hiszpańskiego. Ale pomimo to – zawsze się udaje! Bardzo często dostajemy wtedy zaproszenie do czyjegoś domu czy szałasu. Bardzo często dostajemy wtedy propozycję zaparkowania auta na czyimś podwórku. To taki swoisty, fajny komunikat: nie będzie im przeszkadzało, że jesteśmy, możemy się czuć bezpiecznie, oni biorą odpowiedzialność za to, żeby nic nam się nie stało. To dla nas (z dziennikarskiej perspektywy) zawsze był fenomenalny sposób, żeby dotrzeć bliżej do jakiejś społeczności, pobyć z nimi w tych codziennych, normalnych momentach. Bardzo ciekawie i bezpiecznie. Jedyna rzecz, jaką się przy tym traci – to niezależność i wolność. Można zapomnieć o spaniu nago, jeśli rano na naszych oknach wisi tuzin dzieciaków i sprawdza, czy już może się obudziliśmy.

Co, jeśli dostajemy propozycję noclegu u kogoś w domu (zdarza się i przy opcji 1 i przy opcji 2)?

No prawie zawsze mówimy: tak. Bo jesteśmy zbyt ciekawi i ciekawscy, żeby tego nie zrobić. Ale zdarzało nam się podziękować, kiedy naprawdę byliśmy zmęczeni i marzył nam się spokojny, rodzinny wieczór (np. ostatnio w Bośni, w Hani urodziny). Dzięki takim sytuacjom zaprzyjaźniliśmy się z biedną rodziną z Naddniestrza, wspaniałymi ludźmi z czeczeńskich wiosek w Gruzji, wieloma rodzinami w Gwatemali. Ale to temat na oddzielny wpis!

Guatemala: Stopping in the garden of a mayan family
Przepraszam, można?

Czy mieliśmy jakieś niefajne przygody podczas nocowania w aucie?

Parę razy zdarzyło nam się jechać wieczorem zbyt długo (bo wiza, bo samolot..), nie mieliśmy czasu i światła, i nocowaliśmy w przypadkowym miejscu. Wtedy rano mieliśmy niespodziankę: czasem pozytywną, czasem negatywną. Raz obudziliśmy się na cmentarzu. Raz na wysypisku śmieci. To chyba powinnam liczyć jako niefajną przygodę?
Raz policja graniczna obudziła nas w nocy (w Rumunii), żeby zapytać, czemu śpimy nad graniczną rzeką. Raz grupa pasterzy (też w Rumunii) obudziła nas w nocy, żeby zaprosić nas do siebie (no bo co my tak z dzieciakiem w samochodzie w nocy??). I raz, w Gruzji, spotkaliśmy niebezpiecznego kolesia, z szaleństwem w oczach, i to jest tak naprawdę jedyna, niefajna historia ze wszystkich naszych podróży. Chcecie kiedyś usłyszeć? Może napiszę.

 


Nasza książka już do kupienia!

Stało się! Wydaliśmy książkę: "Rodzina Bez Granic w Ameryce Środkowej".
Zobacz, poczytaj, może zamów tutaj »

4 Comments

  • Posted październik 11, 2013 at 12:36 | Permalink

    Po pierwsze: Wasz sposób na podróżowanie naprawdę chcę wypróbować i wdrożyć niebawem. Paradoksalnie od niedawna mam prawko dopiero. A po drugie
    „wybieramy miejsce takie, by rano był ładny widok”

    Ładny widok rano to podstawa. Zamykam oczy i najfajniej się wspomina z różnych miejsc właśnie rześkie, złote poranki.
    Na pewno jakbym wybierał się w taką podróż, to bym tzw „potencjalne’ rejonu nocowania dużo wcześniej typował z mapami topograficznymi.

    Samochody rozumiem wynajęte? Ciekawe czy dałoby się tak polecieć tanimi liniami i wypożyczyc auto i w nim spróbować spać. Albo przynajmniej „na zakładkę”. Raz hostel, raz teren.

    Albo Raz hostel, raz teren, raz namiot :)

    Reply
    • Anna Alboth
      Posted październik 11, 2013 at 12:38 | Permalink

      Raz jechaliśmy autem mojego taty, raz naszym (teraz ostatnio), a w Ameryce Środkowej kupiliśmy auto i po paru miesiącach sprzedaliśmy (tam wypożyczonym się nie dało przejechać granicy + wyszło duuuużo taniej). Powodzenia! :)

      Reply
  • Posted październik 21, 2013 at 15:01 | Permalink

    Podróżując naszym vanem przy parkowaniu na noc zawsze braliśmy pod uwagę również ewentualną ewakuację, czyli stawaliśmy tak, żeby można było z tego miejsca łatwo wyjechać bez nawracania. Przez 4 miesiące podróży przez USA i Kanadę nie mieliśmy żadnych problemów. Nasz van wyglądał na pojazd porywacza-gwałciciela i nikt nas nigdy nie zaczepiał.
    Czekam na historię faceta z szaleństwem w oczach!

    Reply
  • Dorota
    Posted kwiecień 10, 2014 at 11:50 | Permalink

    No dobra, ale gdzie się myjecie? Jak nocujecie nad wodą to rozumiem, że w jeziorze/rzece, ale co z innymi noclegami?

    Reply

Post a Comment

Your email is kept private. Required fields are marked *