
Szlag mnie trafia jak widzę takie wrzuty „podróżników“ jak ten na przykład, Damiana Drążka, który obejrzałam dziś. Damian jest na jednej z filipińskich wysepek i pokazuję nam przez youtuba swoją nową koleżankę. „Główna bohaterka ma na imię Al i mamy się ostro ku sobie”, tak zachęca do obejrzenia tych żenujących 10 minut.
Dlaczego żenujących? Bo mamy patrzeć na to, jaka koleżanka jest „ładna”, jak pokazuje nam „swoje mokre włosy”, jak „show your piękna twarz”. Spójrzcie sami: tu.
Damian wyruszył do raju, żeby wszystko zmienić. A teraz bloguje i pokazuje nam miejsca, zdjęcia, przygody i doświadczenia. Byliście kiedyś w ZOO? Bo ja trochę tak się czuję, oglądając ten filmik.
Lubicie ZOO? Ja średnio. A słyszeliście kiedyś o ludzkim ZOO („human ZOO”)? Taka frajda w XIX i na początku XX wieku. Wystawa ludzi w ich naturalnym środowisku. Prymitywnie, poniżająco, rasistowsko, z pięknie nakreślonym: my i wy. W przeszłości takie wystawy gromadziły setki milionów odwiedzających. Na przykład na World’s Fair w Paryżu w 1889 roku, gdzie główną atrakcją była „Wioska Czarnuchów” („Negro Village”) z 400 „eksponatami”, przybyło 32,2 miliona ludzi!
Ludzkie ZOO zostały otwarte w Milanie, Antwerpii, Hamburgu, Nowym Jorku, Londynie, Paryżu, Amsterdamie, Berlinie i Warszawie. Wystawiani byli Samoańczycy, Lapończycy, Egipcjanie i wszyscy inni, których się dało kupić i przywieźć.
Dużo smutnych faktów można by przytaczać na ten temat, mówić, że to historia i że takie pomysły już dawno wyginęły. Czyżby? A czym są drogie, zorganizowane wycieczki do prawdziwych wiosek autochtonów? Wioski kobiet z długimi szyjami, które żyją z tego, żeby im zrobić zdjęcie?
Szlag mnie trafia. Bo oczywiście, że chodząc poza utartym szlakiem spotykam wielu „tubylców”. I robię im zdjęcia! Ale oni robią mi też. I do swojego domu też wpuszczam ludzi „z ulicy”, którzy chcą zobaczyć, jak jest w środku. A nie tylko „słodki pokoik“ i moje mokre włosy.
Dowiedzieliście się czegoś z tego filmiku o współczesnej kulturze młodych Filipińczyków?

Nasza książka już do kupienia!
Stało się! Wydaliśmy książkę: "Rodzina Bez Granic w Ameryce Środkowej".
Zobacz, poczytaj, może zamów tutaj »
12 Comments
Rozumiem Twe pierwsze wrażenia, ale tego nie ma sensu promować dodatkowo. A subskypcje rosną.
Facio dużo pali
Bardzo, bardzo nie lubię…
Żenujący filmik i żenujący turysta! Tak, turysta, nie podróżnik! Bo nie ma w tym momencie dla mnie znaczenia, że kraje, które może odwiedzać są egzotyczne, czy że nie pokazuje filmiku z pięciogwiazdkowego hotelu! Sam jego sposób wypowiedzi, maniera w głosie, sposób ukazywania tubylców, a nawet strój budzą we mnie olbrzymią niechęć. I być może jestem niesprawiedliwa, bo przecież zawsze głośno mówię o tym, jak ważna jest tolerancja i że nie ma znaczenia w jaki sposób ktoś podróżuje, ważne, że w ogóle to robi, a w tym momencie wychodzę na hipokrytkę. Jednak nic nie poradzę na olbrzymią złość, która we mnie wybuchła. Odnoszę wrażenie, że ów pan podróżuje tylko dla „szpanu” przed znajomymi, bo taka moda, bo dzięki temu będzie fajny, bo ma środki i możliwości. A nie wyciąga z tych podróży absolutnie nic, poza nowymi historiami do lansu wśród znajomych i rosnącym ego. Tak, jestem niemiła, tak, nie jestem największym podróżnikiem jakiego widział świat, tak, nie znam owego pana osobiście. Ale czy naprawdę muszę, jeśli jeden, niby nic nie znaczący filmik był w stanie obudzić we mnie tak wielką niechęć??
Ja sie zgadzam z Marcinem. Szkoda, ze nabijamy mu wejscia i szkoda Aniu twojego czasu na „promowanie” jego osoby na swoim blogu.
Zgadzam sie.
Zgadzam sie z Marcinem i Agnieszka. Nie ma sensu sie frustrowac przez tych kretynow i wspominac ich chamskie zachowania na Waszej stronie. Mnie tez rozwalaja takie cwaniaczki, ktorym sie wydaje, ze sa w centrum uniwersu, zalosne…
Dlatego ja nie włączę play, Twój opis mi wystarczył. Aktualnie modna jest teraz tego typu turystyka…Przykre, ale idiotów jest mnóstwo na Świecie. Na szczęście nie muszę ich poznawać, czytać ani oglądać żenujących szopek.
Mówicie, że promo nie potrzebne, ale jak już ktoś ma na to trafić to lepiej po przeczytaniu takiego komentarza niż bez. Żadnych dodatkowych subskrybcji to nie wygeneruje (minusy jedynie) więc bez obaw.
Ja tego nawet nie otwieram. Wystarczy mi Twój opis żeby wiedzieć, że to żenujące. Podobnie jak Tobie krew mi się gotuje jak „cywilizowani” ludzie jadą do raju, żeby go zniszczyć …
O matko! co za przyglup! wstydze sie za niego…
Musisz uwazac, przez twoj post koles na pewno ma wiecej wejsc na strone.
Ja właśnie zraziłam się po przeczytaniu tego „mamy się ostro ku sobie”; pomyślałam, że to jakiś kiepski żart. A tu widzę – facet chce się bawić w drugiego Cejrowskiego i rzeczywiście przypomina to ludzkie zoo. „mówiłaś, że zaśpiewasz” (tresowana małpko – chciałoby się dopowiedzieć).
NARZEKACZE, KRYTYKANCI, ZAZDROŚNICY! Tyle na temat.