Rodzina Bez Granic w Ameryce Srodkowej / Anna Alboth

Nasza Książka “Rodzina Bez Granic w Ameryce Środkowej” naprawdę jest gotowa. Nasze opowieści pierwszy raz na papierze, pierwszy raz po polsku. Sama w to nie wierzę.

O czym? Książka to historie o miejscach i ludziach Meksyku, Gwatemali, Belize i Hondurasu. Wszystko to naszymi oczami. Czasem jest wesoło, czasem może trochę strasznie (nie o wszystkim słyszeliście wcześniej:), ale zawsze: razem jest. Jest dużo zdjęć, a w środku ukryte gdzieś podpowiedzi, jak taka wielomiesięczna rodzinna podróż może się udać. Nasze trzecie dziecko:)

[ponoć niektórym tyle opisu wystarcza i już szukają linka do zamówienia, tak więc dla tych ——-> „KUPUJĘ W CIEMNO„:), ale warto przeczytać dalej, mówię Wam!]


Jacek Hugo-Bader, jeden z moich najukochańszych polskich reporterów, zaraz po przeczytaniu książki napisał:

“Bez awanturników, jak wiadomo, marzenia pozostają marzeniami. Ale jak połączyć marzenie o podróżowaniu z pragnieniem posiadania dzieci? Zadanie, wydawałoby się, karkołomne, niemożliwe. A jednak kto nie dąży do rzeczy niemożliwych, nigdy ich nie osiągnie. Niemożliwe historie, niemożliwy wdzięk, uroda i cała ta brygada. Nie do uwierzenia.”

Patroni medialni






Mamy nadzieję, że nasza książka może stać się fajnym pomysłem na prezent: dla fanów Ameryki Środkowej, dla tych, co lubią wiedzieć więcej o świecie, dla tych, co lubią czytać o spotkaniach, ale też dla podróżników-przyszłych rodziców i dla młodych rodziców. Jak sobie myślę o mnie samej, kiedy miałam zostać mamą – bardzo chciałabym przeczytać taką książkę, żeby zobaczyć, że chcieć to móc. I że posiadanie dziecka tylko rozszerza horyzonty, tak samo, jak i podróże.


Tak na mini-rozgrzewkę, wrzucam fragment książki:

Nagle – błysk gdzieś w oddali. – Tom, ktoś tam idzie z latarką! – mówię. Głęboki wdech. Nie jest mi wesoło. Znów będziemy musieli naszym łamanym hiszpańskim przepraszać i tłumaczyć, że my tylko viajamos con niños (podróżujemy z dziećmi). To w najlepszym wypadku. Wolę nie myśleć, co w najgorszym. Błyska bliżej, ale wciąż daleko. – Zobacz, stamtąd też ktoś idzie! – Tom pokazuje palcem w drugą stronę. Patrzę na mrugające światełko. – I jeszcze tam! – z trzeciej strony to samo. To już nie jest ani trochę fajne uczucie. Uzależniona od adrenaliny podróżniczka ściera się we mnie z odpowiedzialną matką. Jestem ciekawa, ale też przerażona. Zamykamy drzwi samochodu ze śpiącymi dziećmi w środku. Sami czekamy na zewnątrz. Światełek robi się coraz więcej, mrugają to bliżej, to dalej. I nagle: olśnienie! Tom wybucha śmiechem. To, co braliśmy za otaczającą nas z każdej strony górską armię gwatemalską, to tylko… świetliki.


Ponieważ na razie się nie wyrabiamy z wysyłaniem Wam książek z dedykacjami, chwilowo taką opcję wstrzymujemy:) Hania namalowała milion serduszek, ale teraz mówi, że woli w tym czasie czytać książkę. I ja to wspieram:)

Ale poza księgarniami, będą też okazje do kupienia książki osobiście: podczas spotkań z nami (24 września w Warszawie, 25 września we Wrocławiu, 5 października w Berlinie, 14 października w Warszawie – będziemy informować na bieżąco na fejsie).

Zamawiajcie, polecajcie, dawajcie w prezencie, a potem dawajcie znać, jak Wam się podoba! Czekamy na opinie i zdjęcia i… strasznie się cieszymy. Bo te wszystkie przygody i historie, znaczyłyby dla nas chyba ciut mniej, jeśli nie moglibyśmy się nimi dzielić.

Dziękujemy!

Ania, i Tom i Hania i Mila też


Kup Książkę