„Wszystko, czego potrzebujesz to uwierzyć…” – śpiewa pan w podkładzie do tego filmiku odrobinę niżej. Ze specjalną dedykacją dla wszystkich tych, którzy nigdy nie byli na takiej łodzi, którą można przepłynąć cały świat (tak jak ja przed naszą podróżą).
Opisywaliśmy już naszą historię „uwierzenia” (a jeśli nie czytałeś/aś: można szybko nadrobić klikając TU!). Albo raczej mojego wątpienia i Toma uporu, że przecież się uda. Podróż przez Pacyfik na łodzi do było coś niezwykłego i życzę każdemu takiego doświadczenia: wyłączenia się ze świata, wody, wody i wody…
Dziś możecie obejrzeć mały filmik o tym, jak taka podróż wyglądała. Jak wyglądała łódź: w środku i na górze, jak falowały żagle, jak bujało, jak świeciło słonce i jak padał deszcz. Tydzien na katamaranie przefrunął jak szalony.
Popatrzcie sami:
.Przy okazji chciałam też Was zaprosić do naszych znajomych: Alicji i Andrzeja (LosWiaheros), którzy jachtostopowali dużo więcej niż my, mają w tym niezłe (jeśli nie największe w Polsce) doświadczenie i właśnie niedawno chętnie się nim podzielili: publikując eBook „Poradnik jachtostopowicza”. Zaglądajcie, ściągajcie i czytajcie! Tylko dwóch rzeczy brakuje w tym przewodniku (ale jestem pewna, że w swoim czasie nadrobią:) – jachtostopu z dzieciakami i przewożenia na łodzi rowerów (co też nie jest problemem, wiemy, bo widzieliśmy!). A tak to jest wyśmienity!
Korzystajcie, filmik oglądajcie i nie bójcie się próbować! Parafrazując i mocno upraszczając mój ulubiony internetowy obrazek – lepiej nie pytać: „Co jak się nie uda?”, ale: „A co będzie, kuuuurcze, jak się uda!!?!!”
A jeszcze z moich ulubionych komentarzy pod jakimś artykułem o naszej podróży (artykułem ze zdjęciami oczywiście): „Już ja widzę jak to oni tanio podróżują, wiecie ile taka łódeczka kosztuje? I se we czwórkę po morzach mykają. Pieprzeni bogacze” :)
Nasza książka już do kupienia!
Stało się! Wydaliśmy książkę: "Rodzina Bez Granic w Ameryce Środkowej".
Zobacz, poczytaj, może zamów tutaj »
11 Comments
„oh, my darling
what if you fly?”
rozczulona na całego
serdeczne pozdrowienia! :*****
Nie ma rzeczy niemożliwych. Piękny film i budujący tekst… Pozdrowienia od autostopowej rodziny:)
Ohhh… jak ja bym chciała tak popływać, pożeglować, cokolwiek! na oceanie, tylko po to, by podziwiać piękne morskie widoki i wodę aż po horyzont! :D
Widziałam ten komentarz o bogaczach, dałam minusa choć pewnie mój minus znaczy tak samo mało jak i ta bezsensowna wypowiedź kogoś komu nie chciało się nawet sprawdzić coście za jedni ;)
Zastanawiam się czy Dziewczynki już teraz mają świadomość, że to co przeżyły to wcale nie taka oczywistość i nie takie zwykłe wakacje na jakie wyjeżdża większość dzieci?
My powoli kończymy naszą przygodę, w połowie kwietnia będziemy już w domu, ale dopiero gdy Chińczycy wyłączyli nam FB nasz internetowy czas wolny przeznaczamy na cokolwiek innego niż kontakty ze znajomymi i to była okazja by przejrzeć archiwum Waszego bloga dokładniej ;) Bardzo pozytywnie nas nastroił i pogłębił to fantastyczne uczucie, które mieliśmy już od pierwszego dnia podróży – że ludzie są naprawdę świetni niezależnie od szerokości geograficznej!
Przeglądaliśmy Waszą Nową Zelandię (gdzie sami dotarliśmy kilka miesięcy po Was), a potem trochę zazdrościliśmy Fidżi (bo początkowo przez Fidżi chcieliśmy dostać się do Chin, ale loty były zbyt drogie i ostatecznie wybraliśmy inną trasę) i Vanuatu (bo przy zbieraniu czereśni w Centralnym Otago spotkaliśmy całe mnóstwo ciągle uśmiechniętych ludzi stamtąd).
Sama miałam pisać bloga, ale po opublikowaniu dwóch pierwszych postów ze Stanów (tam byliśmy przed NZ) wciągnęło nas życie i zarzuciłam. Tym bardziej podziwiam, że Wy to ogarniacie mając dodatkowe obowiązki związane z dziećmi!
Odwiedziliście może Waiheke będąc w NZ? To wyspa, która administracyjnie jest częścią Auckland i która dla nas jest synonimem raju na ziemi :D Piękne plaże i krajobrazy, bez nadęcia, społeczność zaangażowana w życie wyspy… Już samo to, że najłatwiej poruszać się tam autostopem pokazuje jak przyjaźni i otwarci ludzie tam mieszkają ;) Jeśli my też kiedyś tam zamieszkamy to czujcie się zaproszeni!!!
Świetnie piszesz, naprawdę bardzo podoba mi się Twoj styl oraz język, ktorym się poslugujesz w swoich tekstach, które swoja droga są bardzo dobre i niezmiernie wielce wartosciowe :) Szkoda, ze nowe wpisy pojawiaja się niestety rzadko, no ale mam nadzieje, ze niedlugo to się zmieni :) Naprawde, pisz więcej, bo robisz to bardzo dobrze, rzadko kto posiada tak niezmiernie wielki talent do pisania jak Ty, pozdrawiam :)
Kochani, ale cudownie i dla nas tak na czasie, bo nam w głowach teraz żeglowanie nieco faluje i szumi w głowie :)
Kurcze, móc tak oderwać się od „rzeczywistości” i móc budzić się o wschodzie słońca i podziwiać bezkres otaczających wód – bezcenne :) Szkoda, że ja (przynajmniej na dzień dzisiejszy) nie mam możliwości wybrania sie w taką podróż, przeżycia i wspomnienia muszą być niesamowite :) Pozdrowionka dla Was
Świetne doświadczenie. Jeśli ktoś jest zdeterminowany by realizować marzenia zawsze znajdzie sposób!
Oj jak mi się marzy taki jacht, to jedno z moich marzeń, zbudować jacht i popłynąć dookoła świata z żonką :) Pozdrawiamy was serdecznie :)
Osoba z komentarza o ,,bogaczach,, była zwyczajnie zazdrosna, ale powinniście być przyzwyczajeni również do takiego typu komentarzy a nie się żalić, bo to żałosne, bo niby co, chcecie żeby tylko wam słodzić?? Życie nie jest proste… Tym bardziej, że wielu ludzi na takie zabawy i przyjemności jakich doświadczacie (wcale nie rzadko) nie stać…
Kazdy Twoj wpis jest coraz lepszy :) Wiem o czym mowie, ponieważ sledze Twojego bloga już bardzo dlugo :) Ostatnie wpisy czytalem po kilka razy, bardzo przyciagaja, masz swietny styl pisania, bardzo lubię zatracic się w czytaniu tego co udostepniasz :) Naprawde byłaby to wielka strata dla polskiego swiatka blogowego, zapamietaj to, szczera prawda :)