
Jesteśmy blogerami. No tak jest no. Prowadzimy bloga, więc jesteśmy w tym worku! I w tym przedświątecznym okresie poczuliśmy to jeszcze mocniej. Szok negatywny i szok pozytywny. Od czego zaczynamy?
Czy to prawda, że blogerzy dostają prezenty? To prawda. W ostatnich dwóch tygodniach dostaliśmy przemiłe kartki świąteczne, maile z życzeniami i nadzieją na współpracę i różne paczki. W blogerskim języku nazywa się to „dary losu” (już takie rzeczy wiemy!:), oczywiście cieszy (jak każdy prezent), ale też stawia w takiej dziwnej sytuacji. Wiemy przecież, że dostajemy prezent na święta od firmy x – po to, żeby o firmie x napisać na blogu. A co, jeśli ten prezent to bzdurka, gadżet, którego nigdy ani my, ani nasze dzieci nie będą używać, albo gifcik od firmy, z której polityką w ogóle się nie zgadzamy? Nasz blog to nasz blog i na szczęście niczego robić nie musimy.
Czy to prawda, że blogerzy mają branżowe spotkania z darmowym alkoholem? To prawda. Bardzo byliśmy ciekawi, jak wyglądają takie spotkania, a poza tym znamy też kilkunastu blogerów i taka impreza była fajnym pretekstem, żeby ich zobaczyć. W ten weekend w Warszawie (gdzie spędzamy Święta) odbyła się Blogowigilia. Tzn, przepraszam, tfu tfu, spotkanie „digital influenserów” (nie żartuję, że tak to się nazywało!!). Blogerzy się ładnie ubrali i robili sobie zdjęcia. A sponsorem była whiskey i inne słodkie alkohole i napoje, więc blogerzy robili sobie też zdjęcia ze szklankami. Można było dostać puszkę (czy butelkę? nie chcę przekręcać) ze spersonalizowanym napisem. I poczuć się wyjątkowo. Tylko wiecie co? My się czujemy wyjątkowo bez zdjęcia z puszką „Ania&Tom”… Zresztą wiecie!
Nie zostaliśmy na wigilii długo. Nie zrobiliśmy sobie manicure (można było!), nie zjedliśmy za dużo (choć za darmoooo), nie zrobiliśmy sobie zdjęcia z Kominkiem. Pogadaliśmy z „naszymi” blogerami podróżniczymi, ale nie nawiązaliśmy biznesowych kontaktów. Wyszliśmy, kiedy jeden z supermarketów „rzucił” paczki z prezentami. A tak naprawdę to wcale nie rzucił: pudełka stały sobie w kącie. Ale rzuciły się tłumy, jak ogłoszono, że to dla nas, blogerów. I bardzo żałuję, że się wtedy obejmowaliśmy, zamiast zrobić zdjęcie. Wyobraźcie sobie tłumy pięknych blogerek, które na obcasach przebiegają wielką salę, żeby załapać się na pudło. Od normalnego supermarketu. Nie wiadomo, z czym. Wiadomo, że w ilości wystarczającej dla wszystkich. Przedziwny to był widok.
Ale miało być też o szoku pozytywnym.
Wczoraj takowego doznałam (doznali-śmy!) i bardzo chętnie się z Wami tym podzielę. Tylko i wyłącznie dzięki blogowaniu! I pierwszy raz w życiu, przemierzyłam miasto z walizką! Nigdy w życiu nie miałam walizki. Ale po kolei.
Siedziałam sobie z przyjaciółką w mojej ulubionej warszawskiej kawiarni. We Wrzeniu Świata (dziś dzień rzucania nazwami! bo mogę!). I nagle podeszła do mnie miła pani (która poprzez przyjaciółkę skoordynowała spotkanie), z walizką, jak się już pewnie domyślacie. Powiedziała coś mniej więcej takiego: – Przy wielu podróżach przecież każdemu zdarza się zgubić bagaż. Bardzo mi przykro, że znalezienie bagażu waszej rodziny tak długo zajęło. Oto i walizka, i jeszcze coś ramach zadośćuczynienia. Wesołych Świąt! – i poszła.
Nigdy nie zgubiliśmy bagażu. Nigdy nie używamy walizki. Zobaczyłam na walizce naklejkę, widzę, że to (huhuhu) losu dar. Ale skoro dla całej rodziny – no to otworzymy w domu razem.
Pierwsza rzecz z walizki to piękny notes. A w notesie – notatki. Np. maleńkie lekcje polskiego „dla Thomasa”. Albo: „postanowienie noworoczne”, o którym publicznie wspominałam: żeby zacząć grać na saksofonie. I… kupon na lekcję saksofonu. Albo notatka o naszej kolejnej podróży do Afryki i… afrykańska herbata, i książka o Afryce. Albo notatka „ludzie, którzy nie jedzą czekolady są podejrzani” (no moje słowa!!) i… czekolada, i słoik nutelli. Albo… notka o tym, że nowowydana książka pięknie pachnie i że niedługo moja będzie tak pachnieć. Albo… płyta, którą bardzo chciałam mieć. Albo notka: „Nie ucz ojca robić dzieci, tzn chodziło nam o to, że niedaleko pada jabłko od jabłoni – Thomas ucz dziewczyny!” i… poradnik małego fotografa. Albo coś o zabawach z dziećmi i… fajne, mądre gry dla dziewczyn. I jeszcze kilkanaście niespodzianek tego pokroju. Na serio kopary nam opadły. Bo to piękne i przemyślane prezenty.
I wiadomo, że przygotowane i wysłane po to, żeby coś tym osiągnąć. Ale wiecie co? Dawno nikt mnie tak nie zaskoczył, wzruszył i ucieszył! A dziewczyny jeżdżą po korytarzu walizką i się zaśmiewają. Wielki szacun, BlaBlaCar.pl! Za pomysł i za wykonanie. Fajni jesteście, a lubimy Was i tak (i korzystamy! nie zawsze jeździmy we 4 przecież :). PR to sztuka, nie tylko okołoświąteczna. I jedni potrafią kupić blogerów, a inni nie, o-le!
A teraz spadamy z obłoków celebryckich i kroimy warzywa na sałatkę. Bo to Święta przecież!
Ściskamy Was wszystkich bardzo serdecznie z tej okazji i życzymy Wam (i sobie też) zawsze bycia sobą, dużo tego, co dla Was ważne, radości, inspiracji i czasu z bliskimi!

Nasza książka już do kupienia!
Stało się! Wydaliśmy książkę: "Rodzina Bez Granic w Ameryce Środkowej".
Zobacz, poczytaj, może zamów tutaj »
34 Comments
takich Was lubię! :-) pięknych Świąt!
dzięki :) wzajemnie: najpiękniejszych!
ooo – a co z malarią? czy dziewczyny w takim wieku, że podacie im jakieś tabsy? :)
Strasznie fajna tak walizka.
Jak przeczytałem o tym, że planujecie afrykańska podróż to moja fiksacja na puncie Afryki odżyła. Już się mogę doczekać wpisów z tej podróży
Walizka – no najmilsza na świecie!
A co do Afryki – jeszcze musimy obmyśleć: gdzie, jak i kiedy, ale to przecież szczegóły :)))
wesołych!!
Wszystkuego cudownego na Święta dla Was. Rzeczywiście takie prezenty się docenia, widać że za BlaBlaCarem fajni ludzie stoją.
Dziękujemy! Dla Was, i (jak widzę) Zosi i Hani, tez najlepszego!!
w sumie zastanawiałam się w sobotę dlaczego się nie wybrałam na tą Blogowigilię czy inne spotkanie digital influenserów, toż to pod domem prawie. ale już pierwsze fejsbukowe przebłyski pokazywały, że to jednak niekoniecznie dla mnie impreza, a teraz tylko potwierdzacie moje przypuszczenia. Ale na blogerskie piwo w normalnych knajpianych warunkach to ja zawsze chętna ;)
Tak!! My tez! Jesteśmy do niedzieli :)
Uau, jaki piękny, spersonalizowany prezent! Taki marketing to ja mogę robić :-) Świetny pomysł i duży plus dla marki!
Fantastyczne, nie? Ja tez trzymam kciuki za więcej takiego marketingu :)
o ! własnie dlatego nie poszłam na blogowigilię ;) a blablacar rzeczywiscie dal popis ! :D
:)
Podziwiam was za to naprawde! Sfera blogowa rosnie bardzo szybko, nie wiem do konca czy w dobrym kierunku, wiec dobrze wiedziec ze sa jeszcze tacy, ktorzy nie panosza sie tym, ze maja bloga i dbaja o swoich czytelnikow!
Dziękujemy, Marta!
i jak tu Was nie lubic? :)
:))) dzięki!
I tak trzymajcie kochani! To wielkie wyzwanie byc blogerem i umiec sie temu wszystkiemu oprzec! I za to was bardzo lubie, choc rzadko sie odzywam :) Ale podczytuje regularnie :) Fajnie, ze jestescie, ze piszecie, ze inspirujecie do podrozowania :) Wspanialych swiat wam zycze!
Dzięki, ze się odzywasz czasem i to tak miło! Dobrych Świąt!
Ale jesteście fajni! :)
:)) az nie wiem, co powiedzieć! dziękI!
Nie no Wy jesteście po prostu nie z tego świata! Z kosmosu! Za każdym razem Aniu, gdy piszesz jak nie robią na Was wrażenia takie rzeczy to mnie opada szczęka i uczę się czegoś nowego! Bo mnie się ciągle wydaje że nie każdego stać na luksus tego, aby być sobą i nie dać się kupić… Wiele zmieniliście w moim życiu, sprawiliście że uwierzyłam iż wystarczy chcieć… i że trzeba spełniać marzenia, że można być szczęśliwym, że należy cieszyć się z tego co się ma… i jeszcze wiele innych rzeczy :) Zaufałam Wam i ufam, że ja też uwierzę że mogą być w 100% sobą!
Pozdrawiam ciepło i Wesołych Świąt Kochani!
Bardzo ciepłe buziaki z kosmosu :))
Takie prezenty aż chce się dostawać! Dalekich lotów i spokojnych Świąt dla was! -Kinga. Ta od numeru telefonu „w razie co”, po projekcji w Bielsku-Białej. W razie wizyty w Beskidach, numer dalej aktualny! :)
Kinga!! Ja zgubiłam tę karteczkę!! Mieliśmy, gdzie spać, ale chciałam Ci podziękować. Dzięki tu w takim razie i kiedyś wpadniemy!
No pięknie… to czekam aż jakiś psychofan ją znajdzie i zacznie mnie nękać :P :D w razie co- walić na maila, podam numer jeszcze raz :)
Jak ja Was lubię :) A prezent od Bla bla car – świetny! Marketing pierwsza klasa :)
Wesołych Świąt dla całej rodzinki!
Wesołych Świąt! Dziękujemy!
Uściski świąteczne z Maroka dla Was dziewczyny, a kartkę dostałyście bo Was bardzo lubię;)
:)))))))))))))))))))))))))))))))))))) LOVE!! Zamieszkajmy kiedyś w jednym mieście!
Jaszka. Wybieraj dowoli!
I dlatego nie wybieramy się na żadne blogowigilie, blogforumy i inne blog imprezy. Dobrym rozwiązaniem, jest nie przyjmowanie prezentów w ogóle. Nie rodzi to żadnych niepotrzebnych sytuacji, kiedy wypada i należy się odwzajemnić.
Zamarzyło mi się, żeby pooglądać sobie swiąteczne wpisy na blogach, bo jestem jakaś taka dzisiaj bardzo tesknioca za swiętami. No cóż, może to przez to, że wczoraj w telewizji oglądałam komedię, gdzie wlaśnie był fragment i swiętach i bardzo się rozczuliła. No ale do świat jeszcze daleko, może i dobrze. Na miłe rzeczy, miłe chwile zawsze warto jest czekać :)
Bardzo ciekawy wpis :) Swietnie piszesz, naprawdę posiadasz ogromny wrecz talent :) Mam nadzieje, ze jeszcze dlugo będziesz prowadzic tego bloga, bo naprawdę warto tutaj zagladac Naprawde, zazdroszcze Ci troszkę tego talentu do pisania, ale mam nadzieje, ze jeszcze dlugo dane mi będzie czytanie tego bloga, naprawdę warto :)