Widzieliście kiedyś na żywo uśmiechniętą demokrację? Coś pięknego nam się przydarzyło. Posłuchajcie sami.Poznań, sobotnia noc.
Wychodzimy z imprezy blogerów, gdzie dyskotekowe światła idealnie zgrywają się z hasającymi na parkiecie blogerkami. Pięknymi, co do centymetra, ale jakoś tak mało-uśmiechniętymi (nie mówię o momentach robienia zdjęć). Szybko wychodzimy, bo trochę to nie nasz klimat.
Ruszamy w stronę Rynku, na whiskey. A tam, tuż za rogiem ulicy, z której wyszliśmy: trzech panów. Twarze doświadczone, stara gitara elektryczna, wzmacniacz zmęczony, a przy nich kartka: „Zbieramy na życie z pasją”.
Coś mówią do przechodniów, mikrofon okrutnie przerywa, a z głośnika zaczyna płynąć przygrywka do „Przeżyj to sam”.
Na Rynku – przekrój świata: pan i pani wracają z teatru, a jej szpilki co i rusz utykają w bruku. Grupa pod tytułem wieczór panieński, grupa wieczór kawalerski, kilku pijanych dresiarzy, kilka zakochanych par, brudni bezdomni, grupa Brytoli.
A tu przygrywka do „Przeżyj to sam”, która nagle działa jak „Raz dwa trzy baba jaga patrzy!”. Większość staje w miejscu.
– Na życie patrzysz bez emocji. Na przekór czasom i ludziom wbrew – głos pana piosenkarza nie powala, ale to nie ma najmniejszego znaczenia. Usta same się układają do śpiewania, coraz więcej osób przystaje, zasłuchuje się, zamyśla. Śpiewamy – najpierw po cichu, trochę podświadomie, rozglądamy się wokół. Spotykają się spojrzenia i jakoś wszyscy się od siebie uśmiechają. Nucimy, śpiewamy. Aż trudno uwierzyć, że ludzie się do siebie tak ot po prostu uśmiechają. Wszyscy do wszystkich. Nie do zdjęcia.
– Przeżyj to sam, przeżyj tooooo sam – ryczy dresiarz z jednej strony i śpiewa para z teatru. Już kilkadziesiąt osób się włączyło, a że stoimy w przejściu, włączają się i kolejni.
Jakaś zakochana para zaczyna tańczyć. Dresiarz prosi bezdomną panią. Brytol – dziewczynę z panieńskiego. Znowu sprawdzam, to czy widzę dobrze: śpiewanie, rozglądanie, uśmiechanie. To się dzieje naprawdę.
– Póki jeszcze serce masz…
Potem będzie: „Zawsze tam, gdzie Ty”, „Ważne są tylko te dni, których jeszcze nie znamy” i wiele innych.
Tańczę to z dresiarzem, to z bezdomnym. To z Michałem, to z panem Krzysztofem – tak powinnam powiedzieć, bo zaczęliśmy oczywiście rozmawiać.
A w tle: „Whiskey” (przecież mieliśmy iść na whiskey!).
– O jak ci chłopcy ładnie razem tańczą – komentuje mi do ucha jakaś starsza pani. – Aaaaaale faza! – komentuje pan-młody-to-be.
– Że najgorzej w życiu to, to samotnym być, to samotnym być – kończy się „Whiskey”, a pan Krzysztof, z którym akurat tańczę, patrzy mi w oczy i mówi: – A ja… a ja jestem samotny. Sam jestem – a po chwili: – Ale nie dzisiaj.
***
Spontaniczne party na poznańskim Rynku to była najbardziej demokratyczna i najpiękniejsza impreza na jakiej byłam od dawna.
Fajny to weekend był. Bardzo się cieszę, że następnego dnia, podczas Blog Conference Poznań, porozmawiałam z Konradem Kruczkowskim z Halo Ziemia i Pawłem Cywińskim z – między innymi – Uchodzcy.Info. (dzięki, chłopaki!). Ale najbardziej się cieszę, że przeżyłam to sama.
A tu fotorelacja Toma do tego:
Nasza książka już do kupienia!
Stało się! Wydaliśmy książkę: "Rodzina Bez Granic w Ameryce Środkowej".
Zobacz, poczytaj, może zamów tutaj »