Daleko czy niedaleko, śledzę, co się dzieje, szczególnie na rynku książki reportażowej. I tak oto wbiło mnie lekko w brudny śpiwór i miękki materac.
Ola Gumowska, świetna babka (kiedyś pracowałyśmy w jednej redakcji), wydała świetną książkę. O życiu seksualnym dzikich 100 lat później. Wybrała się na Wyspy Trobrianda (swoją drogą tylko jakieś 2000 kilometrów do niej mamy :) i antropologicznie-reportażowo przeobserwowała towarzystwo. Książkę z miejsca polecam, ale tutaj chciałam nie o niej.
Ale o okładce! Tam, już po przeczytaniu całości, znalazłam parę słów od Mariusza Szczygła. Mariusz mówi tak: „Podejrzewam, że Kapuściński podskoczyłby z zachwytu. Zawsze marzył o podróży śladami Malinowskiego, miał ją w planach. Potem nie pozwoliły mu na nią siły. A ja liczyłem na to, że któryś z reporterów wykona jego plan w zastępstwie. Nie sądziłem, że będzie to kobieta, a do tego krucha Ola, którą znam od lat”.
I tu mnie lekko wbiło w ten mój brudny śpiwór. Daleko mi do wielkich wypowiedzi na tematy płci, ale czy Mariusz naprawdę powiedział „nie sądziłem”, „kobieta” i „krucha Ola”?! Zaczęłam myśleć i grzebać w necie. Mariusz powiedział więcej (jako komentarz do bloga turcjawsandalach.pl, bo tam też komuś to dało do myślenia): „Gdyby była wysokim, dobrze zbudowanym facetem nie zaimponowałaby mi tą podróżą”. Na serio?? Bo mi, jadąc tam, dokonując tego, mając odwagę, budując zaufanie i fajne relacje w wioskach, zadając odpowiednie pytania i świetnie to opisując, zaimponowałby każdy. Nawet wysoki, dobrze zbudowany facet.
Czy ja komuś bardziej imponuję, dlatego, że też jestem kruchą blondynką? Że kruchej blondynce trudniej spać w chatce z liści? Czy to, że byłam w separatystycznym Naddniestrzu (z plecakiem i w sukience!), albo w Palestynie między fruwającymi kamieniami i gazem, z kumpelą, albo że łapię stopa na żaglówkach na Pacyfku z dwójką małych dzieci (o tym będzie niedługo na blogu) – jest bardziej super, bo jestem kruchą blondynką? A jakbym była grubą blondynką? Albo wieeeeelkim blondynem? Przesadzam?
Nasza książka już do kupienia!
Stało się! Wydaliśmy książkę: "Rodzina Bez Granic w Ameryce Środkowej".
Zobacz, poczytaj, może zamów tutaj »
21 Comments
Nie, nie przesadzasz :) Czasem mi też ciśnienie skacze, kiedy słyszę, że ktoś zakłada, iż płeć piękna, to jednocześnie płeć słaba. Nie każda kobieta by się co prawda odważyła na takie podróże, ale – bądźmy szczerzy – o facetach można to samo powiedzieć! Więc ja zamiast się denerwować, zamierzam to wykorzystać! Co nas nie zabije, to wzmocni! :)
zdecydowanie przesadzasz
Tymczasem na facebooku (nigdy nie zrozumiem, czemu tam tyle komentarzy, a tu nie! :)
Ania Morawiec Ania Kiedrzynek – „Dałabym mu spokój, w końcu to Szczygieł, ostatni facet w tym kraju, któremu można zarzucić szowinizm:) ”
srsly?
Like · Reply · 3 minutes ago
Anna Siberiana Niestety, niektórzy jeszcz sądzą, że kobiety jesteśmy mniej silne i zdolne niż faceci, a że same nie dajemy rady. A to mi wkurza. Bardzo.
https://www.youtube.com/watch?v=XjJQBjWYDTs
Always #LikeAGirl
Using #LikeAGirl as an insult is a hard knock against any adolescent girl. And s… See More
Like · Reply · Remove Preview · 24 minutes ago
Magda Bebenek nie przesadzasz
Like · Reply · 43 minutes ago
Marcin Nowak Nie przesadzasz – kilka kobiet napisało tutaj. Wiadomo
Trochę przesadzasz, bo jak rozumiem „krucha” dotyczy opisu fizjologicznego a nie behawioralnego. Wątpię, by M.Sz. był nosicielem wyznawania wyższości płci.
Like · Reply · 6 minutes ago
Anna Kopaczewska Nie przesadzasz Anno. Myślę, że nawet gdyby chodziło o „niekruchą” blondynkę, tylko rosłą i silną kobietę, to i tak świat męski byłby zdziwiony faktem, że oto dokonała czegoś kobieta. Stereotypy dotyczące płci są w nas głęboko zakorzenione, niestety.
Like · Reply · 4 · 46 minutes ago
Monika Erva Banach Mnie też się nie podoba okładka. Przed tytułem powinno być napisane „UWAGA! Autorka spędziła na miejscu jedynie miesiąc czasu więc wszelki malinowskopodobne skojarzenia należy podzielić przez ten czynnik oraz poczucie zdrowego rozsądku”.
Like · Reply · 33 minutes ago
Magdalena Kalicińska Nie przesadzasz!
Like · Reply · 33 minutes ago
Anna Sidorska Nie przesadzasz. Myślę podobnie
Like · Reply · 34 minutes ago
Anna Kiełbowicz nie przesadzasz!!
Like · Reply · 35 minutes ago
Ania Kiedrzynek Ja mam mieszane uczucia – bo z jednej strony wypowiedź MSz faktycznie wydaje się średnio przemyślana i sklecona na bazie szkodliwych stereotypów, ale z drugiej… Dałabym mu spokój, w końcu to Szczygieł, ostatni facet w tym kraju, któremu można zarzuci…See More
Like · Reply · 39 minutes ago
Julia Dziubecka-Krupińska Nie przesadzasz. Dziwi mnie, że wydrukowali taki tekst na okładce…
Like · Reply · 44 minutes ago
A ja mysle, ze nie ma co sie denerwowac tylko wykorzytac fakt, ze ktos jest bardziej zainteresowany tematem (ksiazka, projektem, efektem jakiejkolwiek pracy) tylko ze wzgledu na to ze jest sie dziewczyna.
Ja mieszkam na codzien w Ameryce Lacinskiej, w kulturze ‚macho’ i doszlam do wniosku, ze zamiast buntowac sie, bede robic po prostu swoje. I jesli komus sie to bardziej podoba tylko ze wzgledu na to, ze jestem kobieta, spotyka sie to tylko z moim usmiechem, a nie oburzeniem :)
Brawo, bo do zycia trzeba podchodzic z dystansem !
Ale tez obalac stereotypy. I przez tego typu osiagniecia ktorych mezczyzni by sie po Was nie spodziewali, wlasnie to robicie. Czynami, a nie slowami
A mi sie wydaje, ze wcale nie przesadzasz… pamietam, jak sie kiedys dziwilam osobom niepelnosprawnym, ze czuja sie dotkniete jesli ktos np. podkresla ich niepelnosprawnosc (choc ta sytuacja z pozoru troche sie rozni od tej przytoczonej przez Ciebie ale o tym za chwile). Ale potem zrozumialam w czym rzecz. Rozmawialam kiedys z dziewczyna, (bardzo fajna osoba), ktora dawala koncerty na pianinie w jakims domu kultury (byla czesciowo sparalizowana, wiec akurat grywala stopami). Opowiedziala mi o pewnym incydencie, ze kierownik tego domu kultury rozwiesil plakaty o tym koncercie i napisal Pani ….. gra noga na fortepianie. To oczywiscie nie spodobalo sie mojej rozmowczyni i zamiast utworow, ktore miala w programie, zagrala wlazl kotek i powiedziala, ze skoro Pana kierownika obchodzi bardziej czym ona gra niz to, co gra, to powinien byc zadowolony, bo przeciez zagrala. I od tamtej pory juz zadne afisze nie okreslaly jakimi czesci ciala gra moja rozmowczyni.
Ta sytuacja jest podobna do tej opisywanej przez Ciebie, Aniu, gdyz sie opiera na stereotypach. 1. Niepelnosprawny to w ogole ktos pokrzywdzony przez los albo jakas malpka w cyrku 2. Kobieta kruchej postury i na dodatek blondynka to tez w ogole najlepiej by siedziala w domu, zabawiala meza i dzieci, bo swiat jest tak niebezpieczny…a jeszcze, skoro blondynka to pewnie i tepa do kwadratu, 3. Jesli kobieta (dajmy na to ta kruszynka) pracuje a jej maz, partner, stracil prace i siedzi w domu zajmujac sie dziecmi no to on nie jest facet tylko same gacie …. itede, itepe, itede… i te wszystkie przypadki sa oczywiscie krzywdzace, ale trzeba otwarcie demaskowac stereotypy, nawet z humorem:)
Świetna historia! Dzięki za nią!
No takich zdań jest milion. Jedno z moich innych ulubionych to: taka figura! przy dwójce dzieci! (czyli jak na MATKĘ wyglądam spoko). Ehhhh!
Hahaha, no przeciez, bo jako matka powinnas byc gruba i miec cyce do ziemi:):)
Szczerze: Tak, mi bardziej imponują osoby, które „są (niby) kruche” (czy to fizycznie czy psychicznie), a robią rzeczy wymagające odwagi, wytrwałości etc niż osoby, które wydają się silne. Moja koleżanka niedawno opowiadała mi, jak na górskim szlaku poznała staruszkę, której szło lepiej niż reszcie młodszych, wydawałoby się bardziej wysportowanych ludzi. I wiecie co? Ta staruszka strasznie mi zaimponowała! I wcale nie czuję, że to coś złego, że to okropny wytwór kultury/przekonań/stereotypów.
Może się nie znam, bo nie podróżuję dużo. Ale według mnie jednak jest różnica kiedy na jakąś wyprawę jedzie wieeeelki blondyn, a kiedy krucha blondynka (jeśli już mówimy tak ogólnikowo).
Może faktycznie ta cała kruchość to lekkie nadużycie, a może po prostu nieprzemyślana hiperbola. Aniu zwróć proszę uwagę że kobieta podróżująca samotnie zawsze wzbudzać będzie większe zainteresowanie niż osamotniony wędrowiec płci męskiej :-) Czy to jest coś złego? Równie dobrze to ja mogę poczuć się pokrzywdzony… bo przecież jako facet „muszę” być tym najsilniejszym.
W mojej więc ocenie i w odpowiedzi na końcowe pytanie – tak, lekko przesadzasz :-) Dodam jednak, że na miejscu Mariusza niekoniecznie użyłbym słowa „krucha”.
Pozdrawiam serdecznie całą Waszą wspaniałą rodzinkę ;-)
A ja Ciebie pozdrawiam, Kamil ;)
Kłaniam się.
No przecież już się pokajałem na forum o Turcji. A w najbliższym DF za tydzień cały mój felieton – o tym jakie widzę wyjście z sytuacji dla takich facetów jak ja, którzy podziwiają kobiety za różne rzeczy. Polecam serdecznie i pozdrawiam, Szcz,
A i żeby było jasne: w życiu już bym nie użył słowa „krucha”.
Wiem, że się pokajałeś i dzięki za to! Ja tu nie do końca chciałam w Ciebie uderzać, ale w temat. Paulina Reiter fajnie podsumowała: „Jak zwyke: nieźle jak na dziewczynę”. Kurcze no, i ja chcę być fajna, bo tak, nigdy wcześniej mi nie przyszło do głowy, że mogę być fajna dla kogoś, bo jako (już ostatni raz, obiecuję!) krucha blondynka zrobiłam to czy tamto. Czekam na felieton i ściskam serdecznie!
Mnie ostatnio nazwano w jakims artykule „drobną blondynka” i niesamowicie mnie to ucieszyło, bo po paru miesiącach na Filipinach, przywykłam do ” wielkiej, białej baby”… wszystko zależy od tego gdzie własnie stoimy. Ja bym się aż tak nie oburzała. Miałam wiele takich sytuacji podczas budowy domów na Filipinach, gdy pracowałam cała brudna i posiniaczona obok brudnych i posiniaczonych kolegów, i to ja budziłam dużo większe emocje wśród mężczyzn którzy nas spotykali, bo to przecież taka „męska robota” a tu, co prawda wielka, ale biała i to baba nosi drewno i wbija gwoździe – dla mnie to był mimo wszystko komplement. Ale gdy bawiliśmy się z lokalnymi dziećmi, to juz chłopcy budzili sensację i byli adresatami licznych komentarzy, tym razem z kobiecych ust, a ja zostawałam w cieniu… Nie widzę w tym nic złego, dopóki nie obraża to czyjegos honoru, nie buduje heriarchi, nie czyni kogos gorszym…. ale może to wynika z tego, że zawsze chciałabym być nazywana „kruchą” lub „drobną”? :P
„Jak na dziewczynę – fajnie”. Mnie tam czyni gorszym, troszeczkę. Jasne, będę robić swoje i w ogóle pierwszy raz ever mnie takie słowne historyjki dotknęły. Ale nie lubię być zgrabna „jak na matkę”, ani silna „jak na kruchą blondynkę”, no sama nie wiem, czemu. Buźka!
„Zgrabna jak na matkę”, to znaczy po prostu zgrabna jak na matkę, po cholerę te domysły. Na litość boską… Gdybyś nie miała dzieci, to byś była zgrabna, a że masz – to chyba logiczne – Twoje ciało wygląda inaczej i już nie zaliczasz się do tych zgrabnych zwyczajnie. Ja wiem, że Ty lubisz siebie trochę bardziej niż powinnaś. Ja wiem, że Ty się oburzasz sprawami trochę bardziej niż powinnaś. I ostatecznie wiem też, że walczysz z wiatrakami i sama się tym irytujesz. Myślałam jednak, że z takiego buntu się wyrasta. No ale to nie moja broszka. Podnoś sobie ciśnienie czym chcesz :)
A ja mam nadzieję, że nie wyrosnę :)
Ot. Historia o tym jak komplement może być zamieniony w atak;) Zdradliwy feminizm;)
Myślę, że najgorzej, gdybyś była „grubą blondynką”. Wtedy nikt by Ci nie uwierzył: że naprawdę podróżujesz w te wszystkie miejsca, że masz fajnego męża i takie fajne panny i o fuj że ośmielasz się pokazywać swoje nieestetyczne zdjęcia… Hej, ale zawsze mogę się mylić ;)
:)