Plac zabaw: drzewo ovava! | Rodzina bez granic


Rodzina Bez Granic

 podróżującarodzina

TongaWyspy Pacyfiku

Likes

Plac zabaw: drzewo ovava!

Tonga, Eua Island: Man climbing on the Big 'Ovava Tree (Strangling fig tree)

„Miejsce przyjazne dzieciom”, „Idealna rodzinna destynacja”, „Mamy bezpieczny plac zabaw i opiekunkę dla dzieci, przyjedźcie do naszego hotelu”… A wiecie co? Oto i nasz najlepszy plac zabaw!

W samym środku dżungi, w urokliwym zacienieniu, niemożliwa do objęcia obiektywem, stoi ona: wielgachna ovava (drzewo w różnych częściach świata – różnie nazywane: banyan albo strangler fig tree), miejsce, które należy, po prostu należy odwiedzić z dziećmi. No i z mężem.

Właśnie ta ovava ma 800 lat i ludzie mówią, że stała się inspiracją do stworzenia Drzewa Dusz z filmu „Avatar”. Nie do końca wierzę w to, że James Cameron przechadzał się akurat po tej dżungli, ale przecież to nie jest ważne. Przeżycie zachodu słońca przy, pod i na tym drzewie – to coś, co każdy na Pacyfiku powinien wpisać na swoją „to-do-list”.

Takie drzewo zaczyna rosnąć normalnie, głównym pniem, a potem gałęzie, stopiowo schodzą w dół, aż dosięgną ziemi i wpuszczą w nią korzenie. Czyli to takie drzewo zrobione z dziesiątek, dziesiątek pnio-gałęzi. Strumień czy rzeka muszą znajdywać się niedaleko ovavy, bo potrzebuje ona nieustannego dopływu wody.

Drzewo ovava pojawia się w dziesiątkach historyjek religijnych i mitologicznych w całej Azji i na Pacyfiku. W ogóle mnie to nie dziwi. Sama mogłabym z miejsca opowiedzieć o niej jakąś baśń.

Kiedyś musimy zbudować taki plac zabaw gdzieś w Europie! Podejrzewam, że będą potrzebne jakieś super-atestowane linki i kaski dla dzieci, więc na razie cieszymy się warunkami wyspiarskimi. Robimy, co chcemy i włazimy, gdzie chcemy. Połowa naszej rodziny wspina się więcej, połowa mniej, ale nawet samo liczenie gałązek, korzeni i zakrętów, szukanie ich początków i końcówek – samo to sprawia, że ovava to najlepszy plac zabaw, jaki znaleźliśmy na Pacyfiku.

Akurat ta ze zdjęć jest na wyspie Eua w Tonga, ale mnóstwo takich w okolicy. Zawieszamy tabliczkę: „polecana: idealna rodzinna destynacja” :)


Nasza książka już do kupienia!

Stało się! Wydaliśmy książkę: "Rodzina Bez Granic w Ameryce Środkowej".
Zobacz, poczytaj, może zamów tutaj »

4 Comments

  • Posted wrzesień 9, 2014 at 14:04 | Permalink

    Ha, przypomniało mi się jak chętnie huśtałem się na wszelakich gałęziach gdy byłem „wojownikiem podwórka”.

    Też nie przepadam za ogromem zabezpieczeń, atestami, barierkami, czerwonymi tabliczkami z wykrzyknikami i wszystkim, co stara się dbać o bezpieczeństwo lepiej niż zdrowy rozsądek. Bardzo mi się brak owych podobał przy wodospadzie Ouzoud w Maroku. Można się przespacerować po jego krawędzi, przejść pod nim, skakać z sąsiadujących z nim skał. Bajer. Nie tylko dla dzieci. I męża :)

    Reply
  • Posted wrzesień 9, 2014 at 19:30 | Permalink

    No i wiem, że muszę sadzić drzewa :-) A córka będzie łaziła po drzewach

    Reply
  • Posted wrzesień 9, 2014 at 21:11 | Permalink

    Widzielismy to drzewo na Teneryfie. Ale niestety w ogrodzie botanicznym. Wspinac sie nie pozwalali….

    Reply
  • Posted wrzesień 11, 2014 at 21:59 | Permalink

    Kaski, ochraniacze, zabezpieczenia, a dzieciak zdolny i tak sobie guza nabije ;) My bawimy się głównie w lesie, ale tam ciężko się wspinać, choinki kłują a inne drzewa za wysoko. Blokowe lubaszki też jakieś takie łatwe do połamania, swoje już przeszły, stare są. Kurczę, świat idzie w złym kierunku.

    Reply

Post a Comment

Your email is kept private. Required fields are marked *