Muzyka nad Maltą w Poznaniu | Rodzina bez granic


Rodzina Bez Granic

 podróżującarodzina

Polska

Likes

Muzyka nad Maltą w Poznaniu

Lubimy Poznań i lubimy dobrą muzykę. A że ostatnio mało było czasu na wspólny relaks, postanowiliśmy w zeszłą niedzielę skoczyć na noc nad Maltę i na dobranoc posłuchać zespołu Voo Voo!

Tak, z dziećmi. Też mają prawo do dobrych koncertów, a głos i dźwięki gitary Waglewskiego znają i lubią nie od dziś. Ja to w ogóle wychodzę z założenia, że to co znają i lubią Wasze dzieci, to w ogromnej mierze Wasze zadanie. My „Twinkle Twinkle” od dawna mówiliśmy: nie:)

Kolega podrzucił nam informację o tym, że akurat w noc przed naszym spotkaniem książkowym w Poznaniu zagra Voo Voo. I to na słodkim, plenerowym i bezpłatnym koncercie nad jeziorem. Jasna sprawa, że wpadniemy. Jedno z naszych piękniejszych rodzinnych nie-podróżowych wspomnień to muzyczny festiwal Colours of Ostrava: trzy dni z dziewczynami pod wielką sceną. Najważniejsze jest, żeby muzyka była „nasza”.

Nad Maltę wzięliśmy koce pod pupę i cieplejsze polary, bo jak zachodzi słońce to robi się chłodniej. Koncert miał lekką obsuwę, ale my to się nie umiemy denerwować na takie rzeczy (choć ludzie wokół – owszem). Po czekaniu kilkanastu godzin na promy na Pacyfiku, czekanie 15 minut na Waglewskiego to nie jest problem:) Graliśmy w łapki, łapaliśmy małe muszki (ciesząc się, że to nie komary), obserwowaliśmy drona nad głowami.

A potem na scenę wszedł zespół (fajne to, że musi przechodzić przez tłum ludzi!) i zaczęła się magia. Mnie to zawsze wzrusza, jak Mila potrafi siedzieć wpatrzona w muzyków przez 1,5 godziny i wstaje, kiedy coś ją poruszy. Na przykład przy solówce Michała Bryndala, perkusisty. Albo przy kosmicznym śpiewie gardłowym Mateusza Pospieszalskiego. Widać, że czuje to gdzieś w środku, chyba dużo bardziej niż ja.

Hania momentami zasypiała (na plenerowych to też wygodne: głowa na kolana, kocyk na plecy i drzemka), żeby potem śpiewać na całe gardło znajome: Nim stanie się tak…

Fajna mieszanka na koncercie: utworów bardzo znanych, z tymi nowymi (albo przynajmniej aranżacjami, których wcześniej nie znałam). Straszliwie szybko koncert minął i szkoda, że był tylko jeden bis.

Ale publiczności chyba spieszyło się na kolejną atrakcję wieczoru: Silent Disco (wypożyczasz słuchawki, w nich kilka opcji muzycznych do wyboru, i tak sobie tańczysz w tłumie osób ze swoimi słuchawkami). My już odpuściliśmy, bo chcieliśmy spędzić czas z przyjaciółmi, no i dziewczyny były jednak padnięte po berlińsko-poznańskim dniu.

Lubię taki klimat na luzie: siedzenie na kocach, zero przepychanek i miłe uśmiechy. Z tyłu lampki, które robią atmosferę, zimne piwo i leżaki. Sporo naprawdę świetnych koncertów na tej scenie się szykuje w te wakacje (w lipcu jeszcze: Lipali, Czesław Śpiewa, Taco Hemingway i Mikromusic, a w sierpniu: Organek, Kortez, Fismoll i Rasmentalism), więc może jeszcze uda nam się wrócić. Bo przybiliśmy piątkę tylko z kilkorgiem Poznaniaków:))

A przed nami festiwal Woodstock! Wpadamy na przyszły weekend (15-17 lipca)! Posłuchać koncertów, ale też pogadać w namiocie Kręcioła TV (szczegóły tutaj!).

Bo na koncerty z dziećmi też można:)


Nasza książka już do kupienia!

Stało się! Wydaliśmy książkę: "Rodzina Bez Granic w Ameryce Środkowej".
Zobacz, poczytaj, może zamów tutaj »

Post a Comment

Your email is kept private. Required fields are marked *