Parę przykładów z Bahrajnu | Rodzina bez granic


Rodzina Bez Granic

 podróżującarodzina

Bahrajn

Likes

Parę przykładów z Bahrajnu

Bahrain women

Znacie magazyn „Kontynenty”? W ostatnim numerze w magazynie: zdjęcia Kapuścinskiego i Gudzowatego, tekst Jagielskiego i Stasiuka, a także… mój tekst! Bardzo dla mnie ważny: moje doświadczenia z Bahrajnu. Bardzo bym chciała usłyszeć, co myślicie!

Ale oczywiście nie mogę Wam tu go wkleić. Więc tylko wstęp i kilka kawałków:

 

Anna Alboth, „Parę przykładów”, magazyn „Kontynenty” 1/2015

Maleńka kropeczka w Zatoce Perskiej. W rankingu HSBC na „najlepsze miejsce do życia dla obcokrajowców” – pozycja nr 5. Na wiki przeczytałeś, że rządzi nią król, który sam wybiera premiera, wszystkich ministrów i głównego sędziego. Przez google earth obejrzałeś zagęszczone, najbiedniejsze kawałki wyspy i rozległe posiadłości rodziny królewskiej. Na twitterze czytasz o masowych aresztowaniach tych, co sprzeciwiają się królowi, oglądasz zdjęcia przestrzelonych głów i pleców po torturach w więzieniach. Dolatujesz na lotnisko w części miasta Muharraq, z którego odbiera cię ktoś z lokalnych i…

Wyobraź sobie: chłopcze: Jesteś młody przylatujesz do Bahrajnu z Zachodu, na – powiedzmy – półroczny staż. Do banku, albo międzynarodowej firmy, albo jakiejś organizacji studenckiej. Trochę poczytałeś, ale nie znasz osobiście nikogo, kto był w Bahrajnie wcześniej. Już na lotnisku widzisz, że prawie wszyscy ubrani są tradycyjnie. Kobiety w długich abajach i dżihabach, część ma zakryte tylko włosy, u części widać tylko oczy, inne zasłonięte są całkowicie. Nie wiesz, czy patrzą na ciebie, czy gdzieś w dal. Mężczyźni też w długich strojach, z chustami na głowach i czarnym (bo jest zima) kółeczkiem, przytrzymującym te chusty. Zupełnie jak na zdjęciach, które widziałeś wcześniej. O! Ktoś czeka z kartką z twoim nazwiskiem! …

(…)

A teraz wyobraź sobie: dziewczyno: Przylatujesz do Bahrajnu. Tyle, że odbiera cię trzech chłopaków. Kiedy siedzisz na tylnim siedzeniu, jeden z nich pożera cię wzrokiem. Oczywiście wiesz, że masz jasne włosy i jasne oczy, byłaś już w niejednym kraju, w którym stawałaś się atrakcją. Ale tu masz mieszkać przez pół roku, pracować z tymi ludźmi. Chłopak, Ebrahim powiedzmy, nie odpuszcza. Gapi się i gapi. …

(…)

Ahmed ma 25 lat, mieszka tylko z mamą i z tatą, a na ich podwórku stoi dwanaście samochodów. – No bo czasem kucharka musi pojechać po zakupy, czasem ogrodnik przewieźć coś większego – Ahmed wcale nie czuje się skrępowany, mówiąc mi o tym. Postudiował trochę w Anglii, świetnie mówi po angielsku, uśmiechnięty i wyluzowany. W jeansach, bez niczego na głowie. – Ale żonę wybierze mi mama. – Mama?!

(…)

Mohammed każe mi się przebrać w burkę i być o danej godzinie w odpowiednim miejscu, i nie brać telefonu. Sam wypożycza samochód i zakłada beret. Czasem zdejmuje beret, czasem zakładka bejsbolówkę, kiedy jeździmy razem po wioskach, w których mieszkają liderzy opozycji, czyli organizacji al-Wifaq.

(…)

Zatrzymaliśmy się na kolację w przydrożnej knajpce. Knajpka muzułmańska, więc stoliki otulone są zasłonkami, żeby rodziny mogły swobodnie przyjść coś zjeść, nie pokazując twarzy swoich córek. Dla nas idealnie – możemy po cichu pogadać bez beretu i czapeczki bejsbolowej. – A nie będziesz mieć problemów, jeśli cię tu ktoś ze mną zobaczy? – pytam. – Będę. Ale nie polityczne, tylko takie wiesz, ludzkie. Ale moja żona wie, że się spotkaliśmy – puszcza oko.

(…)

Smartfony, gadżety, nowe media i walka online – to w Bahrajnie poraża. Młody czy stary, bez przerwy w rękach obraca telefon, albo i dwa. Robią sobie zdjęcia, otagowują, lajkują. Non stop.

Zainab, 20-latka: – To nasza szansa, żeby nawiązać z kimś kontakt. Sprawdzasz w necie – czy jakiś fajny chłopak check-inuje się w okolicy, dodajesz go i zaczynacie gadać – opowiada. – Moje starsze siostry wrzucały czasem liściki przez okno przejeżdżającym samochodom. Najlepiej jeśli to było ferrari, lamborghini reventon, boogotti albo aston martins, wszystkie jeżdżą po naszych ulicach. Ale mnie to nie bawi, wolę sprawdzić profil i flirtować online.

(…)

– Abi, a czemu z terytorium Bahrajnu nie mogę wejść na stronę Bahrain Center for Human Rights? – Jaką? – uśmiecha się, – A pewnie to jacyś terroryści są. – A ile stron jest zablokowanych w Bahrajnie? – No wiesz, ty mały trouble maker – odpowiada, rozgląda się po kolegach dziennikarzach i chichocze rubasznie. – Te wszystkie strony pornograficzne, tyle ich jest, trzeba blokować przecież… – Za chwilę wjeżdża herbata i już mnie więcej do głosu nie dopuszczają.

(…)

W piątki i soboty na ulicach robi się jeszcze gęściej (choć i tak jest gęsto: Bahrajn ma czwarte miejsce pod względem zagęszczenia na świecie, a wszyscy mają też samochody): to Saudyjczycy przejeżdżają przez most, do kina, na zakupy i na dziewczyny. – Wszyscy się z nich śmieją, ale zostawiają tu za dużo pieniędzy, żeby coś z tym zrobić – w tej kwestii Abi i Mohammed są zgodni.
*****

Serdecznie, serdecznie Was zapraszam do przeczytania całego tekstu! „Kontynenty” są kwartalnikiem i choć czasem myślę, że wychodzą za rzadko – inaczej się tego nie da przeczytać, bo każda ze 150 stron daje do myślenia. Ostatnia okładka wygląda tak (i zobaczcie jakie nazwisko jest pierwsze na górze :)))


Nasza książka już do kupienia!

Stało się! Wydaliśmy książkę: "Rodzina Bez Granic w Ameryce Środkowej".
Zobacz, poczytaj, może zamów tutaj »

11 Comments

  • Posted luty 26, 2015 at 12:27 | Permalink

    No gratuluje publikacji :) Przeczytałem dwa pierwsze akapity i stwierdziłem, że nie ma co sobie dawkować treści artykułu, będę później w mieście to poszukam w salonie prasowym Kontynentów i przeczytam artykuł w całości. Znam Twoje pisanie ze stronki, więc wiem, że warto będzie :) Tak z ciekawości, kolekcjonujesz gdzieś takie swoje publikacje? :) Pozdrawiam

    Reply
    • Anna Alboth
      Posted marzec 9, 2015 at 10:31 | Permalink

      Ale miło! Kolekcjonuję – na półce :)

      Reply
  • Posted luty 28, 2015 at 15:15 | Permalink

    Gratulacje! To zawsze miłe doświadczenie móc się pochwalić swoim tekstem w jakiejś gazecie. Kilka miesięcy temu i mój tekst pojawił się w pewnym miesięczniku… Ale tematyka zgoła inna.
    W każdym razie obiecuję, że przy najbliższej wizycie w jakimś saloniku prasowym przeczytam Twój artykuł. Fragmenty zamieszczone tutaj zaintrygowały mnie i mam zdecydowanie chęć na wiecej! :)

    Reply
    • Anna Alboth
      Posted marzec 9, 2015 at 10:41 | Permalink

      Będę czekać na opinię! dzięki!

      Reply
  • Posted marzec 1, 2015 at 11:26 | Permalink

    To pewnego rodzaju wyróżnienie przyczynić się do powstania danego numeru magazynu i podzielić się z ludźmi własnym słowem. Gratuluję :)

    Reply
    • Anna Alboth
      Posted marzec 9, 2015 at 10:42 | Permalink

      dziękuję!!

      Reply
  • Posted marzec 6, 2015 at 12:27 | Permalink

    Fajnie, że zostało stworzone coś takiego. Włąsna publikacja to prawdziwy sukces. W dodatku mnie bardzo interesują takie kraje, które dosyć słabo znam. Postaram się, gdzieś zdobyć tą publikację. Będzxie to dobra lektura, na ostatnie zimowe wieczory pozdrawiam i życzę więcej sukcesów.

    Reply
    • Anna Alboth
      Posted marzec 9, 2015 at 10:43 | Permalink

      Powodzenia i czekam na opinie!

      Reply
  • Posted marzec 25, 2015 at 14:15 | Permalink

    Interesujący tekst. Przede wszystkim czyta się go dobrze, wciąga, nie nudzi. Jest z pewnością przemyślany, a robi wrażenie napisanego lekko. Przyjemność czytania, z którego też coś wynika (przemyślenia, wiedza…) Gratuluję :)

    Reply
  • Posted maj 9, 2015 at 14:05 | Permalink

    Czesc :) Od niedawna jestem Twoim stalym, za czym idzie regularnym czytelnikiem, no i muszę Ci powiedziec, ze kazdy Twoj tekst jest lepszy od poprzedniego, a żaden nie jest slaby :p A to już jest cos, bo naprawdę rzadko komu udaje się trzymac rowny poziom, szczegolnie, gdy ten poziom ma być naprawdę dobry :) Pozdrawiam serdecznie :)

    Reply
  • Posted maj 22, 2015 at 23:19 | Permalink

    Szkoda, że tak mało wrzuciłaś bo naprawdę mi się spodobały te fragmenty, a chętnie bym przeczytał cały artykuł!W sumie jakoś nie przepadam za podróżami do takich krajów, ale uwielbiam czytać relacje innych osob, które tam były, coś ciekawego przeżyły czy tez napiszą coś interesujacego o innym jakże dalkim kraju;o)

    Reply

Post a Reply to Katarzyna Anuluj pisanie odpowiedzi

Your email is kept private. Required fields are marked *