W chmury! | Rodzina bez granic


Rodzina Bez Granic

 podróżującarodzina



Likes

W chmury!

Hanna and Tom Skiing in the Alps (Lech, Arlberg, Austria)

Hanna and Tom Skiing in the Alps (Lech, Arlberg, Austria)

W drodze do Austrii, Hania cały czas mieszała dwa słowa: góry i chmury. – Kiedy wreszcie będziemy w tych chmurach? – pytała. I rzeczywiście, czas, który spędziliśmy w górskiej wiosce Lech w regionie Arlberg w Austrii to trochę czas spędzony na innej planecie. Inne widoki i jakoś inni… ludzie. 

Patrzysz w górę i musisz zmrużyć oczy: jest po prostu zbyt biało i zbyt jasno. Ratraki ubijają stok od wczesnego rana, a kilkanaście nitek wyciągów narciarskich, razem ze swoimi mocnymi, kontrastowymi na śniegu, cieniami, przypominają mi ścieżki mrówek gdzieś w gwatemalskiej dżungli.

Wyciągi podwójne, potrójne, z czterema siedzeniami, z ośmioma. I setki ludzi, którzy – żeby być w stanie jeździć na nartach – musieli kupić nie tylko narty i buty narciarskie, ale i specjalne kurtki, specjalne spodnie, specjalne kaski, specjalne kijki, specjale gogle i specjalne rękawiczki. Większość z nich nosi też specjalną bieliznę i specjalne okulary przeciwsłoneczne. Niektórzy: kamerki na kaskach. Aha, no i oczywiście karnet na wyciąg.

Kiedy patrzę na te kilometry tras narciarskich, czasami po prostu nie mieści mi się w głowie, że wszystko to stworzone zostało tylko w jednym celu: żeby człowiek miał możliwość… zjechać w dół na dwóch deskach przyczepionych do nóg.

Ja wiem, wiem: sport, adrenalina, pasja… Ale jak widzę te niemieckie czy austriackie dzieciaki, które odbierając medale ze szkółki narciarskiej, noszą na opalonych nosach „super-schick“ okulary przeciwsłoneczne i piją najzwyklejszy sok jabłkowy za 5 euro, nie mogę przestać myśleć o dziaciakach w takiej Gwatemali, które – za tyle, ile kosztują takie okularki, mogłyby chodzić do szkoły przez kilka lat.

Ja wiem, wiem. Głupie myślenie.

Ale czy kolor czapki jest tak cholernie ważny? I czy pasuje do kurtki? Albo pokazanie się w futrze na stoku? Albo chociaż z futrzanym ogonkiem, przyczepionym do kasku? Żeby fajnie wyglądało? Albo te dziwne rozmowy na takie właśnie tematy? I tak mało uśmiechu? No trochę to nie nasza bajka.

No ale spędziliśmy ten czas z dziadkami, Hania była niesamowicie szczęśliwa ucząc się jeździć na nartach. Była najmłodsza w całej szkółce, nasz mały twardziel, wytrzymujący na nartach całe dnie. No i te widoki urzekały. No i słońce świeciło.

 zdjęcia zrobione telefonem Nokia 808 PureView

This post is also available in: angielski


Nasza książka już do kupienia!

Stało się! Wydaliśmy książkę: "Rodzina Bez Granic w Ameryce Środkowej".
Zobacz, poczytaj, może zamów tutaj »

Post a Comment

Your email is kept private. Required fields are marked *